premiera
Audycja
klasyka
Słuchowisko w radiowej Jedynce
religia
rosyjskie
Wieczór ze słuchowiskiem
poezja
biografia
KLCW
Pałac
Wiesław Myśliwski
Scena Teatralna Trójki
Nestorka
Marta Grzechowiak
Teatr Polskiego Radia
Kłopoty wynalazcy - Lustro
Jan Brzechwa
Teatr Polskiego Radia
Medea - moja sympatia
Jeremi Przybora
Scena Teatralna Trójki
Stan euforii
Piotr Skotnicki
Dzieje grzechu
Stefan Żeromski
Teatr Polskiego Radia
Zemsta (1953)(fragm.)
Aleksander Fredro
Inne
Tadeusz Kubiak-Czas pisarzy
Dorota Gacek, Elżbieta Łukomska
Inne
Stefan Batory-Król legenda
Andrzej Sowa
Scena Teatralna Trójki
Plany Trójki na sezon teatralny 2011/2012
Barbara Marcinik i Janusz Kukuła
na stronie
Informacja dostępna po zalogowaniu
Ostatnie posty na stronie...
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20
Empty 2023-11-12 18:05 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris Ja absolutnie nie jestem antysemitą i nie mam nic do Żydów ale wciąż jest wielu takich co do Żydów coś mają. Niestety. A co do Ryszardy Hanin- Przejmująca jest jej rola i zaskakująca w zapomnianym filmie Jana Łomnickiego JESZCZE TYLKO TEN LAS.Filmu obecna TVP nie puszcza bo twierdzą ze ukazuje Polaków jako antysemitów podobnie jest z filmem DLUGA NOC Nasfetera w ktorym zresztą tez grala Hanin. Ale to juz zupelnie inny temat... |
Robertus 2023-11-12 17:40 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris Była jedyną osobą z bogatej, fabrykanckiej rodziny Hahnów, która ocalała z pogromu. I kiedy w 1944 r. znalazła się skutkiem zrządzenia losów koło PKWN, to kim miała być nagle? Mesjaszem rządu londyńskiego? Litości! Nie wnikam, być może przez lata wmawiania sobie i innym, że jest Ryszardą Hanin, nie Szarlottą Hahn, przez związek z Leonem Pasternakiem, sama uwierzyła, że jest komunistką i uwierzyła w to co wierzyła ta wymyślona przez nią kobieta. Przecież dla niej Holocaust nigdy się nie skończył. Kiedy dowiedzieliśmy się, jak naprawdę się nazywała? Wiele lat po śmierci. Nigdy nikt jej po 1939 r. nie nazywał Szarlottą, a pod koniec życia dużo pracowała nad rolami powiązanymi z jej rdzennym pochodzeniem. Musiała. Każdy czując kres czuje też obowiązek pogodzenia się ze swoim życiem i wybaczenia własnych błędów. A jak mogła to zrobić jedna z najwybitniejszych polskich aktorek? Oczywiście rolami. Była niesamowicie lubianą aktorką i wyjątkowo cenionym pedagogiem. A jednocześnie - przypomnijmy - przez 55 lat życia ukrywała swoją tożsamość. Już nie tylko przed okupantem jak na początku, ale przed partnerami, bliskimi, przyjaciółmi, studentami, tysiącami kochających ją widzów. Była Żydówką, bo tak zdecydował los, na który nie miała wpływu. Była komunistką, bo w takim miejscu i czasie postawiła ją historia, która jej nie pytała jak sobie z tym poradzi będąc tym, kim jest. Była wybitną aktorką i pedagogiem bo pracowała na to całe życie. Ludzie, którzy ją potępiają nigdy nie będą w historii, co najwyżej na jej śmietniku. A Ryszarda Hanin zajmuje w historii teatru i filmu polskiego poczesne miejsce. |
Empty 2023-11-12 17:00 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris Jak zwykle Robertusie Twoje spostrzezenia bardzo ciekawe i wnikliwe. A ja szykuję sie dzis w programie 2 PR na monodram Ryszardy Hanin ŻYCIE z 1968 w reż. Wojciecha Siemiona wg tekstu Ernesta Bryla. Hanin specjalizowala sie w monodramach(rowniez w Teatrze Tv). Lubilem jej aktorstwo choc wytyka sie jej dziś ze byla Żydówką i komunistką. Ale byla świetną aktorką i to jest najważniejsze. |
Robertus 2023-11-12 16:31 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris Emil Karewicz to osoba, o której najlepiej świadczą jego słowa "jestem zodiakalną Rybą a Ryby nie lubią pływać w mętnej wodzie". Jak wielu aktorów, którzy doznali tej możliwości - najlepiej wspominał swój pobyt u Kazimierza Dejmka. Po przeprowadzce do Warszawy tylko przez jeden sezon występował w Ateneum (powody przemilczmy lepiej), przez dwa w Dramatycznym (w tym czasie ciężko się rozchorował). Były to dwa wielkie teatry, więc Karewicz wkrótce wyniósł się za Wisłę, do warszawskiego Teatru Ludowego - Nowego. Tam doczekał emerytury, na którą poszedł zaraz po tym, jak w stanie wojennym zwolniono z funkcji dyrektora Mariusza Dmochowskiego. Jego wielokrotnego partnera filmowego i scenicznego. Karewicz nigdy nie należał do elity aktorskiej - mówię o tym z pełną świadomością swoich słów - ale jednocześnie był jednym z najporządniejszych ludzi w środowisku. Nieraz trafiłem na takie zdanie. I to by się zgadzało. Jest stan wojenny, idzie na emeryturę aby nie pływał w "mętnej wodzie", kiedy to każdy każdemu mógł wszystko zarzucić, włącznie z wierszem powiedzianym na akademii. Nic się w nigdy nie angażował. Znajdował się pośrodku, robiąc wszystko aby zachować twarz. I najlepiej świadczą o tym dwa zdarzenia. Z jednej strony nie brał udziału w bojkocie a z drugiej - nie wystąpił w żadnym przedstawieniu TTV ani żadnym słuchowisku w czasie jego trwanie. Nie wystąpił też - śladem Mikulskiego czy Kłosińskiego - w telewizji by agitować za władzą. Jednocześnie w tym czasie grał Leberkę w Barejowskich "Alternatywach" (przypominam - jedna z niewielu zgód ZASP-u na realizację mimo bojkotu) i generała Sosnkowskiego w Porębowej "Katastrofie w Gibraltarze". Kiedy wielu jego kolegów odsunięto od pracy po 1989 r., również przez lata nie wystąpił w żadnej pozycji. Zagrał dopiero epizod burmistrza w "Szwedach w Warszawie", tych samych w których pojawił się Krzysztof Chamiec. Świadom popularności "Stawki..." rugał żartobliwie Mikulskiego, że wzdryga się od popularności a jednocześnie dokonywał ostrej selekcji propozycji jakie otrzymywał w nawiązaniu do Brunnera i samego serialu. W słuchowisku nie zagrał więc z pewnością samego siebie, ale nie wykluczone, że zagrał ludzi, których znał. Dokładnie identycznie Magda Teresa Wójcik. Dla mnie stworzyli duet zapomniany, a najważniejsze w tym wszystkim było to, iż było to jedyne słuchowisko Emila Karewicza w jakim zagrał na przestrzeni swoich ostatnich 40 lat życia. Co zaś do Aleksandry Śląskiej nie w każdej roli mi się podoba, a są takie, w których mnie zachwyca. Na podstawie mojego śledztwa w archiwum TVP wyciągnąłem informację, że jednym z najstarszych zachowanych spektakli jakie tam się zachowały - jest "Maria Stuart" w której Śląska występują m.in. z Karewiczem. A także z Leonardem Pietraszakiem, którego też ubóstwiam, i który był jednym z nielicznych ulubieńców "szefowej Zagłębia Śląsko-Warmińskiego" ;) Co zaś do ról Królowej w TPR - Baza TPR wykazuje 250 pozycji. Debiut to już 1950 r. i rola w "Borysie Godunowie". Ja wyróżniłbym jej role słuchowiskowe w "Bankructwie pani Latter" (co zrobił Dardziński że namówił ją by zagrała brzydką i nieatrakcyjną Adę Solską, pozostanie na zawsze jego tajemnicą), "Hrabinie Cosel", "Niech żyje człowiek", "Ojcu królowej", "Deszczu", "Kilka dni w Reno", "Domu kobiet", "Polu", "Wypadzie na Konduktorską", "Trzech muszkieterach", "Dwóch teatrach", "Dziadach", "Lecie w Nohant", "Adwokacie i różach". Czy poradziłaby sobie z rolą Wójcik? Sądzę, że nie. Tak samo jak Karewicz nie udźwignąłby wielu roli Świderskiego jakie stworzył u boku Śląskiej. I tak jak Świderski nie dałby rady sobie z szeroką gamą kreacji Fijewskiego. I to bardzo dobrze, że większość z nich nie była wszechstronna, bo wielkość aktora nie polega na graniu wszystkiego co mu się dostania tylko na zaistnieniu w zawodzie poprzez bardziej lub mniej wąską specjalizację. Np. biorąc pod uwagę dwie realizacje "Hamleta" w reż. Holoubka : Gołas w roli Laertesa to musiała być i była klapa, postać Grabarza stała się kolejnym rodzynkiem w karierze aktora.
|
Empty 2023-11-12 11:13 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris Ja myślę ze sluchowisko PACEM IN TERRIS(POKÓJ NA ZIEMI) nadawaloby sie być moze bardziej na realizację Teatru Tv. Moze wtedy wszystkie niuanse tego tekstu by lepiej wybrzmialy. Teksty Cezarego Harasimowicza nie należą do najlatwiejszych dlatego PACEM IN TERRIS moze byc dla niektorych nie calkiem czytelne i nieco zawiłe.Sluchowiska o tematyce politycznej nie zawsze sa latwe w odbiorze. Wyobrazam sobie tą scene w górach z helikopterem w Teatrze Tv lub krotkim filmie Tv. Bylaby zapewne niesamowita(helikopter,góry itd.)....Ja nie twierdze ze ono jest zle,po prostu nie wszystko trafia do kazdego w równym stopniu. Ty jako pasjonat tworczosci Karewicza inaczej to sluchowisko odbierales ja tez inaczej. Byc moze zycie prywatne Karewicza( ktorego az tak dobrze nie znam jak Ty) przenikalo sie tu ze sztuka Harasimowicza i dlatego dla znawców bylo to az tak przejmujące doznanie... No cóż, ja jestem wielbicielem Aleksandry Śląskiej(wielkiej aktorki- jak napisales w jednym z postów) choć nie mam dostepu do wszystkich jej sluchowisk. ET podaje ze zrobiła ich 156 choc to pewnie niepelna jak zwykle radiografia. Podobno uzytkownik PAVVVEL jest tez jej fanem,widzialem stare wpisy jego i Twoje gdzie wyslales mu część jej radiografii.Do najlepszych ról radiowych Ślaskiej zaliczam: DOM KOBIET,KILKA DNI W RENO,POLE,POŻEGNANIE,GRA W MILCZENIE. Poza tym dwa sluchowiska wywarly w ostatnich dniach na mnie wrazenie i są to EXIT z Gabrielą Kownacką z 2003 i GDY SŁOŃCE GAŚNIE z 1958 w reż. Mistrza Kopalki.Pierwsze opowiada o trudnych relacjach matki i córki a rzecz dzieje sie w studiu radiowym(!!!!!!), drugie to klaustrofobiczny portret(podziemny thriller) kilku zasypanych,uwięzionych w bunkrze Niemców pod koniec drugiej wojny światowej.Mistrzostwo!!!Polecam oba. |
Robertus 2023-11-12 03:58 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris Co do wrażenia myślę że dlatego iż cały ciężar gatunkowy spoczął wyłącznie na Wójcik i Karewiczu. Reszta im nie dorastała a w Na dwóch stołkach wszyscy utrzymywali poziom 10+ |
Empty 2023-11-12 00:00 | 5
Wieczór Ze SłuchowiskiemJozef Lenhart - Exit Świetne słuchowisko,wspaniałe obie aktorki. Zaskakujący finał. Brawo!!! |
Audiomaniak 2023-11-11 13:29 | 3
Teatr Polskiego RadiaStanisław Wyspiański - Wyzwolenie (link dostępny po zalogowaniu) Stanisław Wyspiański - Wyzwolenie Reż.Tomasz Cyz |
steve48 2023-11-11 11:29 | 7
Powieść w Teatrze WyobraźniAndrzej Szczypiorski - Msza za miasto Arras Antykatolicka powieść A. Szczypiorskiego Msza za miasto Arras stanowi przesłonięcie katolickiej przeszłości tego miasta i prawdziwych wydarzeń, które miały miejsce w tym mieście w XII i XVIII stuleciu. Amerykański architekt Ralf A. Cram (cyt. za: Vanished Halls and Cathedrals of France) https://nondraco.wordpress.com/2023/11/10/msza-za-miasto-arras/ |
thorwald4 2023-11-10 19:45 | 31
Codziennie Powieść w Wydaniu DźwiękowymMika Waltari - Egipcjanin Sinuhe Prośba o działający link. |
Empty 2023-11-09 20:51 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris Robertus całkiem Cię popieram. Juz dawno powinna powstac Internetowa Baza Teatru Polskiego Radia i to taka z prawdziwego zderzenia i pełna. Caly dzien nie mozna dzis wejsc jak zwykle zresztą na najbardziej gownianą strone czyli na Encyklopedię Teatru! Jak zwykle zresztą!!! Wstyd! Taki niby poważny Instytut im. Raszewskiego w Warszawie a strone maja do dupy!!! Jak sie czasem otworzy to cud!! Wstydziliby sie!! Nie szanują teatromanow i czytelnikow a jest tam przeciez mnóstwo materiałów i danych!!! Ja nie znam drugiego takiego portalu ktory by tak dziadowsko dzialal a mamy 21szy wiek!!! Tragedia i bida z nędzą!!! Blokują dostęp ludziom do informacji !!! |
rs67pl 2023-11-07 16:31 | 1
Teatr Polskiego RadiaJan Aleksander Fredro - Consilium facultatis (link dostępny po zalogowaniu) Autor: Jan Aleksander Fredro Obsada |
Empty 2023-11-06 22:50 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris Rozumiem. Miejmy nadzieję ze Truffla sie pojawi wszak to ONA trzyma ster jesli chodzi o sluchowiska dla dzieci :) |
Robertus 2023-11-06 22:12 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris Niestety, nie mam kontaktu. Truffla !!!! Jesteś poszukiwana wraz z Ireną Kwiatkowską! :) |
Empty 2023-11-06 16:51 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris To ciekawe. Robertusie mam pytanie. Czy masz kontakt z TRUFFLĄ 33? Nie widzę żeby ostatnio wchodzila na forum a chciałem poprosić o re-upload spektaklu TTV dla dzieci przy ktorym link jest juz nieaktywny a który kiedyś umiescila. Chodzi o CZERWONEGO KAPTURKA z moja ulubiona Ireną Kwiatkowską w reż. J. Sztwiertni. Kiedys Ci o tym wspominałem ale nie widze od jakiegos czasu Truffli 33 wiec nie napisalem do niej jeszcze wiadomosci. |
Robertus 2023-11-06 11:46 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris Ba, ja też tak mam i z wiekiem coraz mocniej. Ten mój panteon liczy kilkanaście czasem kilkadziesiąt osób bo jest ruchomy na zasadzie wpadania a także wypadania ale najsłabszych ogniw. Ba! To była całkiem zorganizowana akcja ;) I Karewicz nie był jedynym jej celem :) "Zaliczyłem" kilkadziesiąt osób a zaczęło się od Wiesławy Mazurkiewicz i Gustawa Lutkiewicza. I zapewne ich otwartość, wręcz serce na ramieniu, spowodowało, że się otworzyłem do dalszych spotkań. Kilka osób mi odmówiło spotkania - Bronisław Pawlik, Bogdan Baer, Piotr Pawłowski. Ostatni szybko mnie wyleczył z żałowania iż nie doszło do spotkania, bo gdy próbowałem go przekonać rozmową o Karewiczu właśnie (grali razem w jednym teatrze) oświadczył, "że z tym panem nie chce mieć nic wspólnego". No to i ja nie chciałem z Pawłowskim :) A na liście rocznego molestowania aktorów i mistrzów znaleźli się poza Lutkiewiczami i Karewiczem - mam nadzieję, że nikogo nie pominę - Witold Skaruch (Traczykówna nie chciała), Teresa Lipowska (Zaliwski nie przyszedł), Janusz Zakrzeński, Zofia Rysiówna, Barbara Horawianka, Stanisław Mikulski.
|
Empty 2023-11-06 09:08 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris No to gratuluję ze udało Ci sie poznac swego ulubionego aktora. Ja chyba nie mam kogos takiego, aktorów jest tak wielu...choc oczywiscie mam swoich faworytów ale jednej jako takiej osoby ktora by mnie fascynowala to nie mam choc zwracam uwagę zawsze na obsade sluchowiska czy filmu. Im wiecej znanych nazwisk tym lepiej. |
Robertus 2023-11-06 03:14 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris Tak, państwo Zaliwscy (czyli Teresa Lipowska i Tomasz Zaliwski) to chyba dość ważne małżeństwo aktorskie w życiu Emila Karewicza. Wydaje się, że poza Mikulskim byli to jedyni ludzie z branży, z którymi Karewicz się przyjaźnił. Ale! Uwaga! Spokojnie, bo pan Emil nie lubił nadużywać słów. Na pewno grali przez X lat w jednym teatrze. Od czasu do czasu występowali wspólnie (w 2, lub 3) w filmie, na scenie telewizyjnej czy radiowej. Karewicz ponieważ nie lubił nadużywać słów, formułował je też w sposób prostolinijny i szczery. Napisał wprost w swoich wspomnieniach, że Zaliwski jest wybitnym aktorem a Lipowska wspaniałym człowiekiem. Pani Teresa pięknie pożegnała swojego przyjaciela na pogrzebie, na którym miałem zaszczyt być. Wiemy też, że państwo Zaliwscy bywali na wernisażach i wystawach prac malarskich Karewicza. Były one zazwyczaj organizowane w Muzeum na Niepodległości. Wiele, wiele lat temu sam miałem okazję na nim być, a po części oficjalnej byłem umówiony na rozmowę z panem Emilem. Byłem na tej wystawie nawet dwa razy, dzień po dniu. Tylko że pierwszego dnia było tam zebranie działkowców, nie było natomiast ani wystawy ani Karewicza. Dopiero kiedy zadzwoniłem do jego mieszkania, pani Teresa, małżonka poinformowała mnie, że jestem umówiony z jej mężem, jak najbardziej na godzinę 14:00 ale na dzień jutrzejszy. Następnego dnia spotkaliśmy się i przegadaliśmy 1,5 h a pan Emil ani słowem nie wspomniał o moim nieumiejętnym odczytywaniu kalendarza. Jak mówiłem, bardzo oszczędzał słowa. |
Empty 2023-11-06 02:09 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris A propos ról Emila Karewicza to chcialem jeszcze wymienic jedno sluchowisko z jego udzialem ktore takze zostalo mi w pamięci a mianowicie POŚCIG w którym to świetnie zagral negatywną postać gdzie byl oponentem uczciwego dyżurnego ruchu na kolei którego gral Tomasz Zaliwski.Wysluchalem dzis takze WYPADU NA KONDUKTORSKĄ z niewielką rolą Karewicza ale za to z moja ulubioną Aleksandrą Śląską w roli wiodącej i jest to jak zwykle w przypadku tej aktorki swietna rola. Zresztą sluchowisko przypominalo mi troche KANAL Wajdy choc autora sluchowiska Jana Dobraczynskiego odsądza sie dzis od czci i wiary jako twórcę zapomnianego ze wzgledu na skrajnie komunistyczne poglądy tego pisarza a jednak byl to autor niebanalny.Chcialem jeszcze dodać ze moj ojciec mial na imię EMIL. ;) |
Robertus 2023-11-06 00:52 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris Teatr Telewizji to też piękna sprawa. A tym piękniejsza, że dziś mija 70 lat od nadania pierwszego pełnego spektaklu a była to trochę propagadowa trochę sensacyjna sztuka radziecka "Okno w lesie" Co znaczy pełnego? A tzn., że był to spektakl zrealizowany specjalnie dla Teatru Telewizji. Nadawany oczywiście na żywo i nierejestrowany. Wcześniejsze emisje Teatru Telewizji były to fragmenty paro- lub paronastominutowe głównie z warszawskich teatrów m.in. "Lalki", "Króla i aktora", "Polacy nie gęsi". Też niestety nie zarejestrowany. A to oznacza, że dzisiaj mija 70 lat odkąd w Polsce powstał Teatr Telewizji |
Empty 2023-11-05 20:24 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris Zgadzam sie bez dwóch zdań ze takiej wiedzy jak PAN ROBERTUS na temat Teatru Polskiego Radia nie ma tu nikt i wątpię aby znalazl sie w Polsce wiekszy entuzjasta i miłosnik Teatru Radiowego. I choć pojawilem sie tu stosunkowo niedawno ( forum istnieje od lat gdy mi sie nawet o nim nie śniło !!!) i wlasciwie Teatr Radiowy jako magię odkrylem tez nie tak dawno to muszę przyznac ze ROBERTUS jest pasjonatem od serca i to sie czuje pomimo ze nie widzimy sie face to face a jedynie przez medium takie jak internet.Kiedys gardzilem Teatrem Radiowym przedkladajac tylko Teatr Tv. Jak to?? Teatr w Radio??!! Bzdura!!! Jakże sie myliłem!!!!!. Wyobraźnia jest wspanialym zmysłem i potrafi czasem wiecej niz obraz dlatego nazywa się go często Teatrem Wyobraźni. W Teatrze najwazniejsze jest slowo a nie obraz. |
andrzej.nowak69 2023-11-05 20:18 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris Wow, Robertus to mógłby napisać pracę habilitacyjną na temat polskiego słuchowiska, i w ogóle należy mu się odznaka "zasłużony dla kultury polskiej". To ktoś taki powinien być szefem archiwum PR. Czapki z głów za całokształt wiedzy. |
Robertus 2023-11-05 16:27 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris Będą oczywiście i gorsze i lepsze, ale będzie się rozwijać. Jeszcze parę lat a dołączą do obsad aktorzy, którzy opuszczą ośrodki regionalne i zaczną się spełniać w Warszawie, m.in. Ignacy Machowski, Barbara Rachwalska, Bogdan Baer, Mieczysław Voit, Barbara Horawianka, Wiesława Mazurkiewicz, Andrzej Szalawski, Stanisław Zaczyk, Gustaw Lutkiewicz, Zdzisław Mrożewski, Jerzy Kaliszewski, Janusz Kłosiński, Janusz Zakrzeński, Franciszek Pieczka, Anna Seniuk, Mirosława Dubrawska, Jerzy Kamas, Krzysztof Chamiec W następnych dekad będzie to jedna z podstawowych sił słuchowisk. Z tych warszawskich siłę będą reprezentować: Henryk Borowski, Władysław Hańcza, Barbara Ludwiżanka, Andrzej Łapicki, Gustaw Holoubek, Andrzej Szczepkowski, Stefan Śródka, Mieczysław Milecki, Zofia Rysiówna, Zofia Małynicz, Zofia Mrozowska, Bronisław Pawlik, Janusz Bylczyński, Barbara Wrzesińska, Lech Ordon, Kazimierz Wichniarz, Zbigniew Zapasiewicz, Mariusz Dmochowski, Józef Duriasz, Kazimierz Opaliński, Aleksander Dzwonkowski, Wanda Łuczycka, Barbara Krafftówna, Jan Ciecierski, Czesław Wołłejko, Halina Kossobudzka, Hanna Skarżanka, Antonina Gordon-Górecka, Barbara Drapińska, Wieńczysław Gliński, Tadeusz Bartosik, Danuta Szaflarska, Igor Śmiałowski, Tadeusz Białoszczyński, Bohdan Ejmont, Bogusz Bilewski, Józef Nowak, Krzysztof Kowalewski, Edmund Fetting To dopiero będzie silna i zorganizowana ekipa tworząca wielkie rzeczy ;) |
Empty 2023-11-05 16:14 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris RAKIETE PIOTRA CORWELLA,POCALUNEK NA DOBRANOC I OPERACJE LEGUMINA znam. WYPAD NA KONDUKTORSKA sobie rezerwuję ze względu na Aleksandrę Śląską. Slucham teraz duzo podcastow PR z lat 50tych i musze zmienic zdanie. Sa swietne. Zwlaszcza OKASSEN I MIKOLAJKA w rez. Z Kopalko mi sie bardzo podobało. |
Robertus 2023-11-05 16:00 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris No cóż, ja byłem pod wrażeniem :) Film telewizyjny, tak mniej więcej w l. 1965-80, to była osobna klasa artyzmu, równorzędna z filmem kinowym, serialem a raczej filmem w odcinkach, TPR i TTV. Miało swój wymiar czasu, ok. 30 min. Tematyka uniwersalna. Aktorzy najlepsi. Jedne z pierwszych filmów będące adaptacjami miniliteratury grozy zawarte były w cyklu "Opowieści Niezwykłe". I miały wspólną klamrę, pisarza (Kazimierz Rudzki) odwiedza duch (w kolejnych częściach: Andrzej Łapicki, Bronisław Pawlik, Jan Koecher, Jerzy Turek, Mieczysław Czechowicz) i opowiada swoją historię. Drugi plan jak to oczywiście było przy tak wielu znakomitych aktorach czynnych zawodowo też był obsadzony bardzo smakowicie. Pojawiała się różnorodna literatura (np. Twain, Balzac, Grochowiak, Wilde), praktycznie dowolna tematyka, powstało wiele filmów dla których pierwowzorem było słuchowisko radiowe (np. "Na przełaj", "Wolna sobota", "Hasło", "Cyrograf dojrzałości", "Kaprysy Łazarza", "Choinka strachu", "Najspokojniejszy człowiek na świecie"), niekiedy powstawały arcydzieła (wielki dramat sądowy "Epilog norymberski"), pracowali najlepsi reżyserzy, nierzadko aktorzy tworzyli wielkie kreacje (Np. Cz. Wołłejko w podwójnej roli w "Duchu z Canterville", M. Voit w "Drodze w świetle księżyca", W. Michnikowski w "Otellu z M-2", W. Hańcza i H. Borowski w "Kaprysach Łazarza", R. Pietruski w "Epilogu norymberskim", T. Janczar w "Złotym Kole", B. Płotnicki i Z. Kęstowicz w "Portfelu", J. Nowak w "Hydrozagadce", M. Milecki w "Egzekucji w ZOO", Z. Mrozowska w "Klarze i Angelice", J. Warnecki w "Mistrzu".... Etc, etc Jedyne co różniło od filmu kinowego te produkcje - to miejsce wyświetlania i czas trwania. Poziom był wielki. Zmieniło się to trochę w l. 80-tych. Wciąż produkowano niemało tych filmów, ale z niewiadomych powodów wydłużono metraż filmów, no i taśma stając się kolorową była coraz gorsza. Ale jeszcze w tej dekadzie powstały znakomite obrazy z pamiętanymi, niebanalnymi kreacjami. Np. tryptyk "Umarłem aby żyć" z A. Ciepielewską i B. Pawlikiem "Spadek" z I. Machowskim, "Rififi po sześćdziesiątce" z niezastąpionym kwartetem - M. Czechowiczem, W. Michnikowskim, W. Gołasem, M. Kociniakiem, "Fachowiec" z ciekawymi epizodami E. Karewicza oraz B. Horawianki, "Hania" z wyrazistymi, wręcz niepowtarzalnym drugim planem: M. Voit, J. Englert, T. Bartosik. Ogólnie w l. 1965-89 powstało 410 filmów. Później dla TVP krótkie formy powstały sporadycznie. Ale kilka jest wartych zapamiętania m.in. cały niezwykle mądry cykl "Święta Polskie" ze szczególnym uwzględnieniem "Żółtego szalika". Niegrający od lat Emil Karewicz pojawił się w tym cyklu dwukrotnie. Warta odnotowania jest szczególna w jego karierze rola - nauczyciela - emeryta, wdowca, mocno podstarzałego lowelasa, który nie odpuści nawet ukochanej własnego wnuka ("W kogo ja się wrodziłem") no i we wspomnianym przez Ciebie "Wszystkich świętych" w reżyserii Barańskiego. Był to swoisty hołd dla aktorów wielkiego pokolenia a dla widzów prezent. Aktorzy: Alina Janowska, Leon Niemczyk i Anna Polony pojawiali się co jakiś czas w nowych produkcjach. Ale widzowie wręcz znieruchomieli kiedy w jednym filmie po latach zobaczyli wspólnie: Teresę Szmigielównę, Wieńczysława Glińskiego, Emila Karewicza, Bronisława Pawlika i Wiesławę Mazurkiewicz. Pawlik - odchodzący, osobny, nie dożył premiery. Mazurkiewicz stworzyła tu jeden z najlepszych swoich epizodów i epizodów filmowych w ogóle. Polecam zwrócenie uwagi na ok. 2 minuty wyplucia 50 letnich tragedii jej i jej pokolenia, gdy pierwszy raz od wojny spotyka swoją koleżankę z partyzantki, która tuż po zakończeniu wojny poślubiła komunistycznego notabla (nie oceniajmy, obejrzyjmy). Jest najbardziej nastawiona wrogo do bohaterki, a próba powstrzymania jej przez koleżankę graną przez Irenę Burawską przynosi odwrotny skutek od zamierzonego. Gdy Burawska szepcze "Roma, daj spokój", Mazurkiewicz wrzeszczy "Nie mam zamiaru! (...) Przypomnij sobie, jak wyglądał mój Witek, kiedy wyszedł z więzienia". Majstersztyk. Wszystkie 4 pozycje słuchowiskowe z Karewiczem, które wymieniłeś genialne i różnorodne. Dorzuciłbym bezwzględnie "Pacem in terris" (jest na ugu). Ze słuchowisk, które jeszcze powinny krążyć po sieci i na ugu powinieneś odnaleźć: wspomnianego "Bonapartego i Sułkowskiego" (na podcastach), "Potop", "Ogniem i mieczem", "Wypad na Konduktorską" [POLECAM], "Przypadki starościca Wolskiego" ("Człowiek w kajdanach" : 3,4 / POLECAM), "Sprawa brzeska" (odc. 3), "Rakieta Piotra Corwella", "Pocałunek na dobranoc" [POLECAM], "Krwawe skrzydła", "Operacja Legumina", "Ostatni postój", "Ich czas" [POLECAM ZE WZGLĘDU NA OBSADĘ I OSTATNIĄ ROLĘ ST. ZACZYKA], "Twarz z fotografii", "Ulica Ciemnych Sklepików" [POLECAM]
|
Empty 2023-11-05 15:35 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris Sluchalem tego sluchowiska z rok temu. Nie wywarlo niestety na mnie takiego wrażenia jak NA DWÓCH STOŁKACH. |
Robertus 2023-11-05 15:04 | 24
Teatr Polskiego RadiaCezary Harasimowicz - Pacem in terris #empty, polecam to słuchowisko z Karewiczem. Pisałem o tym spektaklu. |
Empty 2023-11-05 14:40 | 16
Wieczór Ze SłuchowiskiemAndrzej Mulraczyk - Wezwanie A ja 1 listopada natrafiłem w TV(jak co roku kiedyś)po latach na piękny film Andrzeja Barańskiego WSZYSCY ŚWIĘCI z Teresą Szmigielówną w doskonalej obsadzie a w jednej z ról( patrzę ze zdziwieniem po latach!!!)...... EMIL KAREWICZ jako filmowy mąż Anny Polony. Ten film jest jak na film TV niezwykle udany i ma swoja atmosferę dnia Wszystkich Świętych.Do najbardziej udanych ról radiowych Emila Karewicza zaliczam ZEGNAJ LALECZKO i NA DWÓCH STOLKACH.Nie znam calej jego radiografii tak jak Ty Robertusie. Swietny byl tez w KILKU DNIACH W RENO i w LEKCJACH OD ZAWODOWCA. |
Robertus 2023-11-05 09:21 | 16
Wieczór Ze SłuchowiskiemAndrzej Mulraczyk - Wezwanie Wysłuchałem "Bonapartego i Sułkowskiego", prawdopodobnie najstarszego zachowanego słuchowiska z moim ukochanym od lat Emilem Karewiczem, to wersja audio spektaklu tzw. Żywego teatru - zdarzały się takie rzeczy w pierwszych latach powojennych. Później rejestrację przejął TTV, niestety w 90% takie teatry na żywo w TVP się nie zachowały. "Bonaparte..." jest ważnym słuchowiskiem, bo zarejestrowano je w rozgłośni łódzkiej, a jak pisał kiedyś Sławomir Olejniczak - uznany reżyser tej rozgłośni, twórca wielu słuchowisk, stare taśmy zostały po prostu w tym mieście wyrzucone na śmietnik przez jakiegoś mądrego decydenta. Zachowały się raczej tylko te, których kopie przekazano do stolicy (nie była to norma) i których nie zagubił bądź nie skasował kolejny artysta archiwista, tym razem ze stolicy. Spektakl historyczny (czy film jak "Młodość Chopina") na drugim rzucie miał realizować cele biogramu historycznego czy konstrukcji wypadków, przede wszystkim miał udowadniać idee socrealistyczne, w świecie kiedy o w/w nie słyszano. Taki jest i "Bonaparte...". Więc o propagandzie nie wspominam. Capignac w tym przedstawieniu to pierwsza znaczniejsza rola teatralna (filmowych poza dwoma epizodami jeszcze nie było) Emila Karewicza. Pan Emil wspominał tę rolę z rozrzewnieniem, szansa charakterologiczna postaci dała mu możliwość zaprezentowania talentu. Posłuchajcie, toż Karewicz się wyraźnie zaznacza, dopiero w momencie kiedy pojawia się antypatyczny Capignac - szeleszczący papier zaczyna tchnieć życiem, postać współgra z innymi osobami które słyszymy. Niestety wciąż są to role nie umiejące zainteresować nikogo, ja ich historii przynajmniej nie kupuję. Trzeba oddać sprawiedliwość że w obsadzie można znależć trzy inne ważne dla teatru i kinematografii nazwiska - Włodzimierza Skoczylasa, Włodzimierza Kwaskowskiego i Andrzeja Szalawskiego. Niestety aktorzy ci mają niewiele do zagrania w głosie, nawet giną w tłumie. Pierwszy gra adiutanta Capignaca dwaj następni polskich żołnierzy, oczywiście zrekrutowanych ze stanu chłopskiego. Ponieważ sztuka po odgłosach akustycznych zdaje się mieć pozorny przynajmniej, mocno energetyczny przebieg, pozostaje mieć przekonanie, że ci znakomici aktorzy wykorzystali swe znaczne umiejętności przy ruchu scenicznym, mowie ciała czy mimice. Może zresztą i później się rozwijają. Ja mam jednak coś takiego - z utęsknieniem czekam na Capignaca, a gdy znika ze sceny / z taśmy, jestem usatysfakcjonowany młodzieńczą rolą Karewicza, zrobił naprawdę dużo a ja nie czuję potrzeby dalszego obcowania ze sztuką Brandstaettera. Jedno mnie tylko niepokoi i niechętnie się do tego przyznaje, jako wyznawca apoteozy talentu Pana Emila. Wszystkie negatywne role mają mniej lub więcej z Brunnera, sympatyczne tony wybrzmiewające cynizmem i ironią. Taki był Jasiczka w "Cieniu", takie elementy miał nawet w miarę pozytywny Mądry w "Kanale", taki był w serialach Teatru Sensacji "Przyznaję się do winy", "Niebezpieczne ścieżki". Niestety zabrakło Karewiczowi reżysera, który by się nad nim pochylił. Bo przecież i genialny Warszawiak z "Bazy ludzi umarłych" ma w sobie coś z Brunnera. Ale już np. epizod Lenoxa w TTV "Makbet", gdzie aktor pracował z Andrzejem Wajdą, jest postacią kompletnie osobną. Także lekarz Rassenamtu w mundurze gestapowca u Różewicza w "Świadectwie urodzenia" to zupełnie inny typ SS-mańca, chyba najbardziej groźny bo przerażająco milczący. U Chmielewskiego w "Jak rozpętałem II wojnę światową" właściwie Brunnera sparodiował, mam wrażenie, że świadomie. Wszystkie mundurowe kreacje Karewicza to niestety dość ograniczone brakiem pracy aktora z reżyserem kolejne lepsze lub gorsze rólki. Czy to u Passendorfera, czy Poręby. Zdarzali się reżyserzy, którzy umieli docenić wyjątkowy talent Karewicza i wykorzystywali go na bardzo nie-Karewiczowe sposoby. Taki był Ryszard Ber, który mu zaproponował Tomasza Łęckiego w "Lalce" - rola genialna, na potrzeby aktora i reżysera skierowana w stronę pastiszu, w stronę kreowania safandułowatego gamonia. Po "Stawce..." dwaj reżyserzy, którzy go zakorzenili w świadomości jako Brunnera - Andrzej Konic angażował do czego się da, nawet jak robił kostiumowe "Czarne chmury" to widział go jako kolejną odmianę Brunnera, z racji historycznej przebranego w polskiego magnata-zdrajcę, spiskującego z "elektorskimi". Przy realizacji nieudanego "Życia na gorąco" reżyser współpracował z wybitnymi polskimi aktorami w głównej negatywnej i wielu drugoplanowych, zapominając by jakimkolwiek talentem obsadzić główne role, męską i żeńską pozytywne. Tak znakomite nazwiska pojawiające się czasem na 5 minut czasem na 15, czasem bez wyraźnego powodu snujących się po ekranie cały odcinek. Ale wyraźnie reżyser nie angażował się w ich role, to co widzimy na ekranie to paręnaście osobnych kreacji wynikłych z uwagi na zaangażowanie i pracę samych aktorów. Jakimś tylko cudem w dwóch kolejnych odcinkach, pojawiający się na parę minut w tej samej kompozycji miejsca i postaci [zarozumiały korporant spławiający głównego bohatera] nie powielili samych siebie. Zawdzięczamy to maestrii Andrzeja Szalawskiego i Czesława Wołłejki. Cudowna prywatnie i pierwsza w rolach nieprzystępnych, zimnych kobiet Barbara Horawianka pojawia się by powiedzieć parę zdań, nic nie znaczących i w tym celu z głównymi bohaterami... oddala się od kamery jeszcze bardziej. Kilku aktorów dostaje powielen postaci z innych seriali. Odgłosy "Stawki..." widzimy w rolach Glińskiego, Pietruskiego, Pietraszaka, Fettinga, Bylczyńskiego, Kaliszewskiego, Kuziemskiego, Duriasza, Chamca, "Czarnych chmur" - u Bielskiej, Gwiazdowskiego, zdobywający coraz większą popularność Bista dostaje role podobną do tej z jakiej pokochała go publiczność TVP - Hitlera z "Przed burzą". Pojawia się kilku aktorów niegrających wcześniej u Konica. Zygmunt Hubner i jego żona Mirosława Dubrawska w dwóch różnych odcinkach stwarzają interesujące role. Ciekawe popisy zaliczają też Jerzy Zelnik, Andrzej Stockinger, Grażyna Barszczewska, Andrzej Bogucki, Krzysztof Kalczyński. Jest też kilka środowiskowych żarcików. W rolach poważnych, świadomych lub mimowolnych agentów uwikłanych w losy bohaterów występują aktorzy kojarzeni z komedią, Jan Kobuszewski, Barbara Krafftówna i Andrzej Kopiczyński. Emil Karewicz oraz Stanisław Mikulski zostają obsadzeni odwrotnie ze zwyczajowymi oczekiwaniami widzów, ale na tym pomysł na aktorów się kończy. Ani temu Karewiczowi za bardzo nie sprzyjamy ani nie stajemy się przeciwnikami Mikulskiego. Albo jedyne po "Wojnie domowej" zaangażowanie pamiętnej Anuli. Tylko, że nie dano pamiętnej amatorce pomocnej dłoni. Lub też zaangażowanie do czołowych ról negatywnych ostatniego odcinka pamiętnych i kochanych przez widzów głównych bohaterów z "Janosika" - Ewy Lemańskiej i Marka Perepeczki. Nieliczne role trafiają do świadomości widza. Nie ma tu znaczenia wielkość roli, tylko jej ciężar gatunkowy i przekazanie tego widzowi. Leszek Herdegen jako czołowy bohater negatywny, a także epizody Jerzego Matałowskiego, Wiesławy Mazurkiewicz, Eugeniusza Kujawskiego, Wandy Majerówny, Zbigniewa Kryńskiego, Józefa Pierackiego. Szkoda, że Konic mocno poważnie i profesjonalnie traktował tylko wybrane przez siebie produkcje - "Stawkę...", "Czarne chmury", "Pogranicze w ogniu", parę teatrów telewizji. Poza wymienionymi pozycjami Karewicz pokazał się u tego reżysera jeszcze jako romansowy agent wywiadu w Teatrze Sensacji „Pocztówka z Buenos Aires” i ukrywający się pod przykrywką szefa pracowni matematycznej, zbrodniarz hitlerowski w krótkoistniejącym Teatrze Sfinks „Równanie Maxwella”. Drugi reżyser „Stawki…”, Janusz Morgenstern nie eksploatował nadmiernie Karewicza (co oczywiście było mile widziane), ale z rozwagę. Kiedy w 1976 realizuje panoramę polskiego społeczeństwa z l. 1939-43, wydaje się, że są grupy postaci, do których z marszu może zaangażować pamiętnego Brunnera. Przegrani dowódcy kampanii wrześniowej, oficerowie AK i AL., także Abwehry i gestapo. Brać, wybierać. Ale nie z „Kubą” takie numery. Oto Karewiczowi przypada rola, którą ten przyjmuje z przyjemnością a i po latach wspomina z sentymentem. Jest to rola mocno drugoplanowa ale jedyna, którą w przedostatnich odcinku gra aktor z najwyższej półki. Co jest warte zaznaczenie, ponieważ w pozostałych odcinkach – każdym! – aktorów tej klasy i tego poziomu pojawia się około kilkunastu. Widzowie „Polskich dróg” razem z bohaterami przenoszą się z Warszawy i Krakowa na Zamojszczyznę. Na tym terenie działalność partyzancką prowadzi oddział dowodzony przez wrześniowego podchorążego, uwolnionego w ostatniej chwili z rąk gestapo. Stary chłop Szymon Poraj posłusznie wykonuje polecenia władz, oddaje kontyngent, wysyła córkę do katorżniczej pracy u hitlerowskiego bauera. Tymczasem w poszukiwaniu zbiegłej z transportu Porajówny, Niemcy dopadają jego obejście, nie znalazłszy jej mordują żonę Szymona i głuchoniemego syna, a następnie podpalają cały dobytek. Zrozpaczony Szymon dokonuje aktu prywatnej zemsty. Interesują go tylko ci wachmani, którzy pozbawili go rodziny. Swój plan wykonuje, a wraz z planem kończy się osobna, znakomita rola Emila Karewicza. Trzeba przyznać, że Morgenstern miał chyba największą intuicję do kompletowania obsady. Będąc asystentem Wajdy przy „Popiele i diamencie” to on wymyślił Zbigniewa Cybulskiego do roli Maćka, podczas gdy główny reżyser wahał się między Stanisławem Mikulskim a Tadeuszem Janczarem. Ale miał nos nie tylko do zawodowców, też asystując Wajdzie dwa lata wcześniej przy „Kanale” do roli łącznika Zefirka wynalazł w jednej z warszawskich szkół 13-letniego… Jana Englerta. Intuicja nie opuszczała go w samodzielnej pracy. Wiedział, że rola niezniszczalnego agenta J-23 jest dla aktora, którego wcześniej wyperswadował Wajdzie z roli w filmie opartym na powieści Andrzejewskiego. W „Kolumbach” pełno postaci młodych konspiratorów nie ma słabego punktu; przypomnijmy – Jan Englert, Władysław Kowalski, Jerzy Matałowski, Krzysztof Machowski, Marek Perepeczko, Alicja Jachiewicz, Halina Golanko, Jerzy Trela, Karol Strasburger, w „Polskich drogach” przeszedł już samego siebie. Każdy reżyser mając za sobą kompletnie niepowodzenie z aktorem w roli epizodycznej, nie powierzyłby mu w kolejnej produkcji trudnej i ważnej roli prowadzącej. A tak było z Kazimierzem Kaczorem w roli Kurasia. Grającą od lat na ekranie filmowym prawdziwe matki-Polki Ryszardę Hanin wyposażył w brzemię urojonej, prywatnej zemsty, dla osiągnięcia której celów decyduje się na zostanie Niemką. Andrzej Seweryn, który w pierwszych latach po ukończeniu szkoły tak bardzo się starał, szukał, pracował, że większość ról wypadało gorzej niż blado stwarza swoją pierwszą wielką a i porażającą kreację jako młody ideolog nazistowski, okrutny szef warszawskiego gestapo. O Karewiczu już wspomniano. Dodać należy drugą perełkę. Kiedy Henryk Borowski mający grać nauczyciela tańca ciężko się rozchorował i musiał oddać rolę – decydenci zespołowi głowili się kto może na szybko przejąć jego postać – może Tadeusz Fijewski, może Aleksander Dzwonkowski, może Janusz Paluszkiewicz, może… - Kuba przerwał rozważania i wykrzyknął „Zdzisław Maklakiewicz”!. Odbyło się ogólne veto wobec zaskakującej decyzji reżysera ale Morgenstern się uparł, i jak zwykle wygrał. Aktor kojarzony z rolami podrzędnych pijaczków i cwaniaczków stworzył wielką tragiczną rolę a jego taniec śmierci to jedna z najlepszych scen polskiego kina. Karewicz więcej nie zagrał u Morgensterna. Oczywiście szkoda, ale Brunner i Poraj wystarczą za dowód pełnego wykorzystania aktora. Ciekawie wypada też Karewicz u Hasa w maleńkim epizodziku, przy którym widać większą pracę reżysera niż w wielu rolach prowadzących w produkcjach reżyserów mniejszego kalibru, u Majewskiego gdzie wraz z paroma znakomitymi kolegami wypełniał tło narad oficerów MO i każdy z tych śledczych był osobno zindywidualizowany charakterologicznie, u Rzeszewskiego w komedii muzycznej, u Ślesickiego jako kompilacja postaci dobrego Niemca i prostego człowieka, u Jakubowskiej w ciekawych dramatach psychologicznych, u Jędryki w głównej roli z etiudy wg Marka Hłaski i w dramatycznej roli w serialu młodzieżowym, u Słotwińskiego w paru Kobrach, u Kilkowskiej w tytułowej roli pastiszu angielskiej farsy gdzie bawił się swoim lordem wyśmienicie, u Łomnickiego w charakterystycznym i dopracowanym epizodzie mimo że paradującego w polskim mundurze, u Dmochowskiego wypowiadając końcową i kulminacyjną mowę sejmową, u Rybkowskiego stwarza postać przedstawiciela prawa pozbawiając ją cech jakie nadawał takim postaciom w innych rolach, u Solarza gdzie znakomicie połączył konwencję komediowo-przygodową z zupełnie inną niż dotychczas negatywną rolą hetmana wielkiego z XVIIw., u Łysiaka był typowo nowojorskim inspektorem policji ścigającym szefów mafii, u Barei jak każdy z wielkich aktorów sam pracował nad rolą, co skutkowało bardzo ciekawym epizodem, u Lubaszenki który po latach posuchy powierzył mu charakterystyczny epizodzik otwierający film, u Aleksandrowicza zmagał się z polszczyzną Reja i intonował szlacheckie pieśni barokowe, u Bugajskiego w roli jurnego nauczyciela na emeryturze, u Vegi który utrzymał wszystko co najlepsze z Brunnera dając wrażenie że skoncentrował się głównie na tej postaci w wydaniu klasycznym a wciąż odkrywczym Karewicza, a także jego młodszej wersji po raz pierwszy odtwarzanej przez innego aktora, Piotra Adamczyka (który notabene spotkał się z publiczną gratulacją pierwotnego wykonawcy). Wszystko to mniej lub bardziej ciekawi reżyserzy, ale prawdziwej czołówki piszących się złotymi lub srebrnymi zgłoskami tu niewiele. Oczywiście Has plus Majewski a w drugim rzucie Jakubowska z Rybkowskim. Na brąz zasłużyłby Łomnicki. Ot i wszystko. Było jednak trzech reżyserów, którzy albo traktowali aktorów - także ulubionych - jak rekwizyty do "natchnionej" wizji, albo którym praca nad całością filmu była kompletnie obca mimo trafnych decyzji obsadowych i kontaktu z interesującymi i ważnymi scenariuszami. Niestety, całościowe dziela Grzegorza Królikiewicza, Romana Wionczka oraz Bohdana Poręby należą do bardzo zmarnowanych filmów. A przecież były to – inscenizacja „Fausta”, rekonstrukcje wydarzeń obydwu wojen: faktograficznego ujęcia wojny z Krzyżakami, konferencji wersalskiej, losów dekryptażu niemieckiej „Enigmy”, losów pierwszego oddziału partyzanckiego II wojny światowej dowodzonego przez legendarnego majora Hubala, wojennych losów generała Sikorskiego, rekonstrukcji losów dowódcy AK, Grota-Roweckiego, ustalaniem nowego porządku przez trzy mocarstwa kolejno w Poczdamie i Jałcie, losów generała Berlinga. Aktor wcielał się tu w historyczne role króla Jagiełły, bohatera dramatu Goethego, generała Sosnkowskiego, ministra Edena czy generalissimusa Stalina. Wbrew pozorom udało się Karewiczowi w zagranych ledwie 130 rolach radiowych rozwinąć swój wachlarz aktorski i koniecznie o tym wspomnieć [ważniejsze role w TTV wpleciono wymiennie z ważniejszymi kreacjami filmowymi, przy dwóch powyższych akapitach poświęconych wymianie reżyserów]. Podczas pracy na scenach łódzkich zagrał na pewno w kilku różnorodnych słuchowiskach, z których najciekawszymi dla emploi aktora wydają się być pozycje dla młodzieży – miniseriale wg „W 80 dni dookoła świata” i „Winnetou”. Pojawiał się głównie w słuchowiskach Edwarda Płaczka, ale grał także u jednego z najwybitniejszych radiowców - Zbigniewa Kopalki (m.in. w repertuarze Ignacego Krasickiego). Nie da się go zapomnieć w najlepszym polskim wydaniu Philippe'a Marlowe, czyli fascynującej kreacji "Żegnaj laleczko" gdzie stworzył jedną z najwybitniejszych swoich ról. Tak, w radio też można 😉 Słuchowisko kryminalne "Labirynt" to opowieść o trudnym śledztwie kryminalnym w którym na pomoc inspektorowi granemu przez Stanisława Mikulskiego, wyrusza sam naczelnik wydziału śledczego grany przez Karewicza. Bardzo ważną jego rolą jest zagranie słowackiego odpowiednika... Klossa, a tajemnicę jego podwójnej działalności wywiadowczej reżyser słuchowiska pozostawia do wykrycia przez bohaterów w finale („Na dwóch stołkach”). Genialny zabieg. Któż bowiem w 1970 r. podejrzewałby kopię postaci Brunnera do pracy przeciwko Abwehrze. W radiowej wersji znakomitego Teatru Sensacji Pająk "Akcja V" zradiofonizowanej jako "Pilna przesyłka do Londynu" szef gestapo w tamtej wersji będący jedną osobą i grany świetnie przez Janusza Zakrzeńskiego, w serialu radiowym został rozbity na trzy postaci. A każda wyposażona w wybitnego odtwórcę. Sam Zakrzeński znakomicie poradził sobie z rolą, ale cóż dopiero, kiedy siły połączyli Igor Śmiałowski, Emil Karewicz i Czesław Wołłejko. W wieloodcinkowej realizacji "Trylogii" pojawił się w radiowych dwóch pierwszych tomach grając trzy postaci - wojewodę Tyszkiewicza w pierwszej a w drugiej z jakiegoś powodu uznano, że ten sam aktor powinien grać dwóch różnych Czarnieckich - Piotra i Stefana. Najciekawiej, pewnie dlatego że nowe wyzwanie - rywalizacja z głównym bohaterem o laur bohaterstwa a nie dowodzenie tabunami wojsk - wypadł w roli Piotra, komendanta obrony Jasnej Góry. Świetny jest szef wywiadu niemieckiego z czasów I wojny światowej, generał von Sittenfeld w "Żółtym krzyżu" a scena przesłuchania baronowej-lesbijki (Halina Kossobudzka) to oczywiste nawołanie aktorskie do sceny Glassowej z Brunnerem. Kolejna znakomita rola - jeden z zamieszanych w aferę kryminalną u jedynego zradiofonizowanego Quentina - "Kilka dni w Reno", w zwartej grupie z Krasnodębską, Zaczykiem, Śląską, Bartosikiem, Szczepkowskim, Lipowską. Najczęśćiej pojawiał się w słuchowiskach sensacyjnych, wojennych, dokumentalnych. Był aktorem cykli Teatrzyk Zielone Oko; także tych reprezentujących nurt science-fiction, Radiowy Teatr Sensacji i zagubionego przez Polskie Radio wieloodcinkowego cyklu z gatunku crime fiction autorstwa m.in. niezapomnianego Jerzego Janickiego, "Parada oszustów". Nierealistyczne słuchowiska Henryka Bardijewskiego - czemu nie. Rewelacyjny jako kapitan samolotu, który toczy bardzo odpowiedzialną i niebezpiecznę grę w powietrzu - "714 wzywa pomocy". Naładowany emocjonalnie pojedynek i postaci i aktorski miał ze swoim wielokrotnym partnerem, Stanisławem Jasiukiewiczem w filmie "Głosy". Pełen dobroci w rewelacyjnym serialu słuchowiskowym "Łuk triumfalny" jako doktor Veber. Wyczuł klimat Haska w "Szwejku" i nastrój starych krwistych dramatów, czy to w "Białej diablicy", czy w "Pierścieniu generała". W bajce o Szecherezadzie był królem. Znamiennym tytułem dla jego losów kariery była główna postać w "Role Niemców może pan grywać". Ale tytuł miał zadanie mylące, bohater Karewicza w latach II wojny światowej został odebrany polskim rodzicom i wysłany do Niemiec, gdzie miał zostać zniemczony. Po zakończeniu wojny i odnalezieniu osieroconej matki, w teatrze gdzie pracuje jako aktor może występować jedynie w postaci okupantów, gdyż tak mocno pobyt w ojczyźnie Hitlera zaakcentował jego wymowę. Grał w rekonstrukcji sławetnego procesu brzeskiego (komendant twierdzy Kostek-Biernacki) a także losów Hitlera (generał Halder) i Mussoliniego (Italo Balbo). Wcielił się także w postać historyczną z bardziej odległej przeszłości, w "Theatrum w Zamku Ujazdowskim" był królem Stefanem Batorym a w dokumentalnej "Operacji Legumina" wrócił do historii XX wieku i zagrał Winstona Churchilla. Był jednym z astrologów - grafologiem - uwięzionych przez Hitlera, który w pewnym momencie zaczął odczytywać nadzieję w pomocy magii. Pojawiał się też w wieloodcinkowych adaptacjach powieści "Cichy Don", "Przypadki starościca Wolskiego", "Stąd do wieczności", "Gehenna", "Paradyzja", "Ulica Ciemnych Sklepików". W 18 lat po swojej ostatniej roli radiowej, wystąpił w wieńczącej radiografię wielkiej kreacji w słuchowisku "Pacem in terris". Gra intelektualistę, autorytet moralny, wieloletniego działacz opozycji antykomunistycznej. Poznajemy go w dniu, kiedy ma odebrać nagrodę państwową. Ale zachowuje się dziwnie, zamyka się w pokoju hotelowym, nie chce z nikim rozmawiać, unika dziennikarzy. Wkrótce sytuacja się wyjaśnia. Na ceremonię przyjeżdża Krystyna, jego dawna towarzyszka. Teraz właśnie postanawia ujawnić prawdę, dlaczego lata temu Konrad przeżył ubeckie kazamaty. Otóż wówczas podpisał lojalkę i dopiero po 1956 r. rozpoczął działalność niepodległościową. Ale i Krystyna dowie się prawdy po latach. Nie wiedziała, jak bardzo ścisły był jej związek z decyzją Lisowskiego. To są stare sprawy, ich skomplikowane zróżnicowanie, ich niemożność poddania jednoznacznej ocenie jest zrozumiała tylko dla ludzi, którzy przeżyli tyle, co oni. Dla młodych dziennikarzy i BOR-owców wszystko jest zbyt proste. Mając tylko kilkanaście ważnych ról radiowych, zakończył Karewicz swoją karierę na tej scenie wyjątkowo ważną i wielką kreacją. To słuchowisko jest mocne, wręcz miażdżące inteligentnego czy wrażliwego słuchacza, a Karewicz i towarzysząca mu jako dawna znajoma Magda Teresa Wójcik robią ze słuchaczem co chcą. Jeśli pojawiło się wcześniej pytanie, dlaczego tak bardzo obecnie nie radiowych aktorów twórcy zaangażowali do tej audycji, po ich sposobie prowadzenia roli, nie mamy wątpliwości. Rola Lisowskiego jest tak bardzo odmienna od tego nad czym przez lata pracował Wielki Aktor. Przebieg pracy w radio zamyka mocna rola w zabierającym głos odwiecznym sporze o odpowiedzialności i nieujednoliceniu historii. Trochę szkoda, że Karewicz - ale jak i wielu innych aktorów którzy wieńczyli swoje losy aktora filmowego w XXI wieku - w mdłych telenowelach. Ale jak wiele ludzi z jego pokolenia, wielkich aktorów złotego okresu, swoimi większymi lub mniejszymi rolami pokazywali młodszym pokoleniom, jak nawet taki szeleszczący papier można zagrać. Tylko czy młodsi patrzyli... Uff, rozpisałem się. Ale nikt nigdy nie wspominał o wydawałoby się marginalnej karierze radiowej Emila Karewicza. W przypływie upublicznienia najstarszego słuchowiska z jego udziałem, myślę, że warto było. A także porównać do nie zawsze jaskrawej kariery filmowej. Jako wieloletni wielbiciel talentu Pana Emila, myślę, że nie powinienem mu stawiać nicnieznaczącego pomnika tylko dostrzegać wszystkie i złe i dobre dokonania. Pamiętajmy, że każdy aktor będący profesjonalistą ma w swoim biogramie zawodowym kreacje wielkie, znakomite, bardzo dobre lub tylko dobre, ciekawe, tylko poprawne a i mocne wpadki. Do ostatniej zaliczam z niechęcia ale i zrozumieniem, rzecz którą widziałem ostatnio. Jest rok 1985, a więc już po stanie wojennym. Aktor niedeklarujący uczestnictwa w bojkocie a jednocześnie nie występujący w okresie strajku zawodowego w niczym – ani w telewizji ani w radio. Po zakończeniu okresu abstynencji zawodowej w mediach, uwielbiany artysta pojawia się w zakłamanym serialu o wiele wyjaśniającym tytule – „Jałta 1945”. Partnerują mu w większości aktorzy, dla których stan wojenny nie był odejściem od ról na największej scenie świata. Gra ze swoim wieloletnim partnerem Stanisławem Mikulskim, Krzysztofem Chamcem, Arkadiuszem Bazakiem. Występuje w roli Józefa Stalina. Jak ma tę postać zagrać uczciwy człowiek, nie lubiący „mętnej wody” i z powodu jej atmosferycznego zanieczyszczenia w macierzystym w teatrze korzysta z kombatanckich praw i idzie na wcześniejszą emeryturę? Mimo, że komuna chyliła się ku upadkowi, a Karewicz był jedną z podstawowych ikon popkultury – nie przyjęcie takiej propozycji mogłoby się skończyć różnie. Jak zagrać diabła z fajką w połowie lat 80-tych, kiedy władze nakazują go hołubić a obywatele wiedzą coraz więcej o jego zbrodniach. Wybrał jedno wyjście. Nie grał, mówił tekst, wychodził z roli, przyjął sobie konwencję bycia w całości Emilem Karewiczem ubranym i ucharakteryzowanym na generalissimusa, w odpowiednich chwilach wchodzącej z napisanymi kwestiami. Ktoś powie zachowanie skrajnie nieprofesjonalne, niedopuszczalne, który na scenie grał w inscenizacjach takich wybitnych reżyserów, jak Gall, Dejmek, Korzeniewski, Minc, Warmiński, Rene, Rudzki. Zgadza się, zawodowa wielka klęska, rozegrana na własną odpowiedzialność i zupełnie dobrowolnie. Nie dając Stalinowi Stalina, będąc wciąż aktorem bez próby interpretacji zrezygnował z kolejnego sukcesu zawodowego, osiągając uczciwość jak najzupełniej prywatną. Po 4 latach zagrał Stalina w filmie o Berlingu, wtedy można było już sobie pozwolić na znacznie więcej, niestety nie wiemy jak sobie poradził ponieważ w TVP nie ma żadnej kopii. Jeśli macie dostęp, polecam wybór niektórych słuchowisk z udziałem - w tym wypadku - Karewicza i odsłuchanie. Na koniec parę zdań o magii udziału w "Cichym Donie". Karewicz gra tu dwie role, najpierw pojawia się jako carski oficer śledczy i przesłuchuje jednego z komunistów (Saturnin Żórawski). Bez dwóch zdań, gra w całości Brunnerem. Ale kilkanaście odcinków gra postać nazwana "Kozak u Kudinowa" i cóż tam robi Karewicz? Wpada do swojego dowódcy i woła - uwaga - dwa słowa "Naboi dawaj!". Jest w tym tyle prawdy, roztrzęsienia, buntu, chęci walki, wreszcie prawdy samej - że nawet jeśli nigdy nie wrócę do tego słuchowiska, to jedno zawołanie więcej niż epizodycznej postaci Karewicza będzie mi na zawsze tkwić w uszach. Magia!
|
Empty 2023-11-03 23:27 | 4
Teatr Polskiego Radia - Radio dla CiebieJerzy Ficowski - Awicenna w Bucharze Pomimo nienajlepszej jakości nagrania bardzo mi się sluchowisko podobało. Dziękuję Audiomaniakowi za udostępnienie. |